Taka sytuacja – 2 + 3, nawet 2 + 1, mama wiecznie wściekła, umęczona, wszystko na jej głowie – może nawet tata jej trochę pomaga, ale ona i tak narzeka, że ciągle coś źle, krzyczy na dzieci, nie wolno, nie ruszaj, nie biegaj, może jeszcze nie oddychaj?? Tata ciągle sfrustrowany, z żoną dogadać się nie może, związek ulega autodestrukcji, a dzieci i tak swoje. Chcą się bawić, wszystko dotknąć, wszystko zobaczyć, najlepiej jeszcze polizać… jak ja to określam poznają świat ;)
W takich sytuacjach jak wyżej zastanawiam się często po co ludziom dzieci? Po co się decydują na potomstwo? Jedno ok, nie wiedzieli jak to jest, bo zostają rodzicami po raz pierwszy, ale kolejne dziecko i kolejne, i z nimi coraz gorzej…W małżeństwach bez tak zwanej wpadki dziecko jest, że tak powiem “sprawą” przemyślaną, jest zaplanowane… najpierw szkoła, studia, praca, ślub i dopełnieniem ma być dzieciątko. Tylko potem widzisz na ulicy, na placu zabaw, czy gdziekolwiek, że matka ciągnie je za rękę, bo małe nie słucha, krzyczy, nie daj Boże bije, a ona zmęczona, zaraz oszaleje. Tata ma wszystko gdzieś. Jego nie ma. Tak najlepiej. I tak w kółko….
Sama jestem mamą. Wiem, że nieraz jest mega ciężko, szczególnie bez pomocy, a żeby się ktoś zjawił i pomógł to jestem w stanie nieba uchylić, bo czasem i ja nie wyrabiam. Świadomie decydowałam się na maleństwo. Od samego początku staram dawać się Jej wszystko co najlepsze. Bo Zuziu – może kiedyś to przeczytasz, jesteś moim marzeniem i moim spełnieniem…
Po 2 miesiącach od urodzenia córeczki powiedziałam swojej mamie, że myślałam, że bycie mamą jest łatwiejsze. Ale nie. To baaardzo ciężka praca, wychować maluszka na porządnego obywatela. Żeby było ubrane, miało czysto, było przewinięte, nakarmione, miało ciepło, nie uderzyło się, żeby krzywdy sobie nie zrobiło. Ty wstajesz w nocy kilka razy, czuwasz, ruszy rączką, a Ty już na równych nogach. Teraz doceniam to co zrobiła dla mnie moja mama. Bo tak na prawdę poświęcasz i podporządkowujesz całkowicie swoje życie jednej, najważniejszej Osobie. Swojemu dziecku. Dbasz, chuchasz, dmuchasz, a koło nosa rozwala Ci się coś innego…
Obserwując dzisiejszy świat zastanawiam, po co tak na prawdę ludzie decydują się na dzieci. Tak jak opisałam tą pierwszą sytuację, nie mogę pojąć po co im kolejne i kolejne. Bo tak trzeba??? A przecież w takiej “rodzinie” męczą się wszyscy… i najbardziej szkoda mi tych dzieci. Może te osoby w końcu docenią to, że DZIECKO CUDEM JEST… i nie usiedzi w jednym miejscu co widać na załączonych obrazkach :) I musisz dać z siebie nie 100, ale 200 %. Szczególnie jak mama jest mamą i tatą równocześnie.






Dziś nie wyobrażam sobie życia bez mojej Myszeczki :*
14 komentarzy
Brawo Aga Brawo ! Tak trzymaj powoli do przodu ale zawsze do przodu i lepiej mieć mamę i tatę 2 w 1 niż osobno i koszmar w domu bo na psychice dziecka wszystko się odbija gdyż dziecko czuje , widzi i słyszy i nie całe życie jest małe i nic nie rozumie bo taki maluszek szybciej zaczyna łapać niż nam się wydaje . Pozdrawiam i podziwiam szczerze Ż.
Też tak uważam, dzieci łapią szybko w mig, a później wszystko powtarzają. Ż. dzięki…
Szczerze ale pięknie :) Wzruszyłam się Agnieszko i podziwiam Cię , że takie doświadczenie tak pięknie ujęłaś w słowa !
Ps. Czytając to mam wrażenie , że tyczy się to Ciebie?
Ja też… początek na szczęście nie, to moje obserwacje…
Zuzanna jest przecudna! Dbaj o nią bo tak jak piszesz to Twój największy skarb, a resztą się nie przejmuj i żyj Kochana bo jesteś piękna, zdrowa i zdolna bo Twoje posty są coraz lepsze i czytam z zapartym tchem do końca. Czekam na kolejne i kolejne. Inspirujesz do lepszego życia, dzięki Twoim postom chce ze swojego wycisnąć co najlepsze a nie jak pisałaś zalegać na kanapie bo to prowadzi do niczego. Czekam i pozdrawiamy Was gorąco kobietki :) :) ;) Magdalena i Lena.
Również pozdrawiamy, a coś nowego pojawi się niedługo :)
Pięknie ujęte w słowa. Dziękuję :*
Mamą i tatą jest większość z mam. Nie chodzi mi tu o samotne mamy ale o to, że ojcowie czesto pracują i nie zajmują sie dzieckiem albo niestety umywaja ręce i uciekaja z domu pod byle pretekstem, co niestety jest spotykane coraz częściej. Wracaja gdzy malenstwo już śpi a wychodzą bladym świtem. Tego tez nie rozumiem. Jest to przykre ale tak jest. A weekendowy tatuś nie oklamujmy się nie jest od wychowania. Wszystko spoczywa na naszych barkach. W takiej sytuacji chyba lepiej byc samą niż się męczyć. Rozważam taką opcję, niestety. Aga, pozdrawiam Ciebie i Twoją niunie i trzumam za Was kciuki. Polecilam swojej koleżance Twojego bloga, która też jest mamą i ma lepsze i gorsze dni-przepadla bez reszty na Twojej stronie, mowi ze czyta Twoje posty od dechy do dechy. Czekamy na więcej! :) Kama.
Tylko dlaczego w dzisiejszym świecie to norma? Jest to niepokojące, czy kiedyś też ojcowe “uciekali” od obowiązków?
A ja na szczęście coraz częściej obserwuję bardziej świadomych rodziców, z czego bardzo się cieszę. Mój M. jest tatą pełną gębą i jego rola w życiu córki jest nie mniejsza niż moja, co nie znaczy, że inna. Ale masz rację odnoszę też wrażenie, że niektórzy decydują się na więcej dzieci bo np. Tak wypada. Wtedy są same problemy, szkoda i dzieci i rodziców.
Ja też uważam że mimo wielu nie planowanych ciąż jest wielu świadomych rodziców i to nie koniecznie są to świadomi rodzice w tedy kiedy zachodzą w ciąże ;p Jednak dziecko zmienia tak samo kobietę jak i faceta jeżeli jest oczywiście rozsądny i ma swoje w głowie i nie liczy się tu wiek. Poza tym kiedy ludzie się na prawdę kochają to nie ma czegoś takiego że nie mają dla siebie czasu czy mają go za mało bo w miłości liczy się wyrozumiałość i nie ważne ile ma się pieniędzy i jak kobieta wygląda po porodzie jak się kogoś Kocha to się go kocha za nic a nie za to ile zarabia , jak wygląda i ile czasu jest mi w stanie poświęcić.
A co do ilości dzieci jak ktoś chce mieć dużą rodzinę kocha dzieci , ludzie się kochają zależy im na sobie i nie koniecznie chcą mieć większe możliwości finansowe bo wiadome jest to że każde kolejne dziecko to większy wydatki …. Czasem lepiej mieć biedny i ciasny dom ale taki w którym jest wesoło , gwarno i mieszka w nim miłość :) Arleta
Ps. Ale jest też druga strona rodzicielstwa , co chwilę widzę rodziców którzy szarpią , wrzeszczą i klną na swoje dzieci publicznie na drodze bo dziecko ma 2 lata czy nawet mniej i nie rozumie , że nie ma gnieść kartonika z soczku bo się poleje.
Strasznie przykry jest taki widok, przecież dziecko się dopiero wszystkiego uczy. Potrzeba czasu, cierpliwości i wiecej wyrozumiałości. Poza tym brudne dziecko to szczęśliwe dziecko :)
Aż nie chce się tego czytać!Dziewczyny!O czym wy mówicie?Znam rodziny,w których wychowało się siedmioro dzieci na dobrych ludzi i obywateli.Wychowywali się w biedzie,matka w domu a ojciec od rana do wieczora w pracy,ale tam była miłość i nikt nie myślał o tym,że jest im źle.Najważniejsze,że byli razem.Jednak wychowanie jedynaka w dobrobycie może być dużo gorsze od opisanego przypadku.Co do szarpania dziecka za ,,wylany soczek,,,to pytam:-czy widzicie tylko takie mamy?Wobec tego zmieńcie otoczenie!Agnieszko,czytam Twoje zwierzenia i mam wrażenie że już dawno napisałaś scenariusz na swoje życie i żyjesz wg niego.Wybacz,takie odnoszę wrażenie.Dzieci nie rodzi się dla siebie.To nie lalka.Pozdrawiam.
Hmm… a dla kogo rodzi sie dzieci? Jeśli ludzie decydują się na dziecko to dla siebie a nie dla kogoś? Prawda? Odnośnie rodziców, którzy szarpią lub biją dzieci to takie przypadki można spotkać wszędzie, na ulicy, placu zabaw czy w sklepie. Niestety niektórzy nie mają żadnych hamulców i to mnie boli. To, że to opisałam a niektóre mamy to potwierdziły, to nie oznacza, że mamy takie towarzystwo :) chyba większość z nas ma jakiś tam swój plan na życie, ja również, ale czy oznacza to coś złego? Wydaje mi się, że wręcz przeciwnie. Mam jakiś plan, różne marzenia, ale życie samo weryfikuje nasze plany i często wychodzi inaczej niż chcemy. Pozdrawiam :)