Jestem po wielkiej kumulacji dni silnej i niezależnej kobiety ;) Jakoś to przeżyłam, piątek trzynastego okazał się dniem szczęśliwym, Walentynki też były udane, a tłusty czwartek, wiadomo… Ale…W tym roku Walentynki wyjątkowo przyprawiały mnie o mdłości, może dlatego, że patrzyłam na to wszystko trzeźwym okiem, jak dla mnie mocno wymuszone i przereklamowane święto.
Wszyscy jak jeden mąż nagle w tym dniu się kochają i uwielbiają, wszędzie serduszka i napisy LOVE, sklepy i wystawy oblepione, nawet hydrauliczny był przystrojony w balony i serca. Śmieszyła mnie nieco reklama w radiu, że specjalnie na Walentynki w promocji są smartfony, tablety i inne pierdoły. Kiedyś wysyłało się po prostu Walentynkową kartkę.
Mimo to ten dzień był udany, bo upolowałam świetną torebkę ;) Na deser wyrwałam się do kina, na absolutny hicior – z tego co słyszałam, film hitem miał być. Wiadomo, reklama dźwignią handlu. “50 twarzy Greya” w internecie i na facebooku były wymieszane z walentynkowymi postami. Nie czytałam wcześniej książki, a jedyne co słyszałam, oprócz tego, że to hit, że będą gooorące sceny i że to porno dla mamusiek. Po filmie szczerze mówiąc, zastanawiam się jaki jest fenomen Greya i czemu tak wszyscy są nim zachwyceni. Nie wiem o tej pory… Film był ok, ani dobry, ani zły. Na pewno nie hit, i na pewno nie porno dla mamusiek czy pań domu. Najbardziej podobała mi się muzyka i moment w którym lecą helikopterem. Przyznaję, że miałam wtedy ciary. Ale później mimo scen erotycznych wiało nudą. Podobno książka jest świetna, na pewno wezmę się za jej czytanie i może zmienię zdanie, dowiem się jaki jest fenomen pana o 50 twarzach. Dla mnie to niezły psychol. A ona biedna, ale cwana myszka.
12 komentarzy
Najkrótsza recenzja tego filmu, jaką dziś przeczytałam :) Jednak wcale nie mniej treściwa. Książki czytałam, ale ani Ci ich nie polecę, ani nie odradzę. Pozdrawiam
Hahah… nie ma się co rozpisywać ;)
Ja osobiście książki nie czytałam , filmu nie widziałam a piosenka bardzo mi się podoba :) Może zrobiłabyś nam post o legginsach jakie masz i jakie polecasz? No i zrób jakiś torebkowy post , pochwal się nowym nabytkiem :) Pozdrawiam Marta
Marta, w sumie o torebkach to jeszcze nic nie było :)
Ja książki czytałam – całą trylogię także polecam. A piosenka cudna! Wczoraj odtwarzałam ją z 20 razy w kółko! Aż mąż nie wytrzymał i kazał wyłączyć ;) hehe pewnie nie mógł już słuchać mego śpiewu :D Taaaak ten moment z helikopterem i tą piosenką w tle niezapomniany :)
Ja też cały czas ją nucę :)
Widziałam film, strasznie słaby i mocno przereklamowany. Nabijanie ludzi w butelkę. Dobrze, że chociaż popcorn był dobry :)
I nachosy! :)
Masz rację co do tych walentynek . Mam kogoś kogo bardzo kocham ale nigdy nie obchodzę takich wydziwianych , wymyślanych świąt . Jak się kogoś kocha i szanuje to przez cały rok bez wyjątku a nie kilka dni w roku na urodziny , imieniny, święta, dzień kobiet , walentynki i coś tam jeszcze jak o czymś zapomniałam. Dzień kobiet wiadomo każdej kobiecie tulipan się należy , walentynki no różyczka też ale bez przesady bo kto to widział żeby na walentynki kupować laptopy czy tablety. No cóż ale tak jak piszesz reklama dźwignią handlu jak się zareklamujesz tyle sprzedasz. Ja w ogóle co do prezentów ostatnio jestem negatywnie nastawiona na Komunię zamiast zegarka laptop , na święta zamiast słodyczy i jakiegoś drobiazgu gruba koperta czy jakiś drogi tablet albo telefon , no co to za czasy . Każdy woli kilka razy w roku dużo wydać i mieć święty spokój byle by tylko ładnie wyglądało i dobrze się o nim mówiło . Nie sztuką jest zamykać komuś usta i robić dobre wrażenie grubymi kopertami sztuką jest dawać człowiekowi szczęście na co dzień i to nie tylko w postaci materialnej. Michalina
Michalina masz zupełną rację, dla wielu ludzi liczy się teraz nie to co masz w sercu i w głowie tylko to co w portfelu. A szkoda…
Przecież kochamy przez cały rok, a nie tylko w Walentynki. Dla mnie trochę kiczowate święto. A co do książki… POLECAM! :)
Kiczowate i to bardzo. A za książki się wezmę, ale nie wiem kiedy…